środa, 28 sierpnia 2013

Odcinek 2 Walentynki cz.1

Biologia. Nauczycielka kazała klasie przeczytać coś potwornie nudnego i długiego w podręczniku, potem zrobić z tego notatkę. Renee i Heather położyły się na ławce, czekając na cud, jakim mógłby być dzwonek. Lub wejście dyrektora do klasy. W końcu, bo 15 minutach nadeszła wyczekana chwila, dzwonek. Dziewczyny wychodząc z sali natknęły się na Dasha.
-Czego znów chcesz?-spytała oburzona Heather.
-Wiecie jaki jest jutro dzień?-powiedział słodkim głosem.
-Nie i nie obchodzi mnie to, musimy iść.-dodała Renee odchodząc od Futbolisty i ciągając za sobą swoją przyjaciółkę.
Oburzone nastolatki poszły w stronę szafek. Schowały książki i wyciągnęły kolejne. Kiedy poddenerwowana Rene zamykała szafkę, stanął za nią Tacker ze swoim uśmieszkiem.Dziewczyny spojrzały na siebie znudzone.
-No witam dziewczęta, macie…
-Nie.-przerwały mu obie dziewczyny
-Ale nie dały…
-Nie.
-Nie dokoń…
-No nie.
-Ale...
-Jakiej części zdania "nie umówimy się z tobą" nie rozumiesz?-spytała zdesperowana Reneesmee odchodząc wraz z Heather od amanda. Pod klasą dziewczyny dosiadły się do Danny'ego który był czymś zdołowany. Nastolatki patrzyły się na niego z troską lecz żadna z nich nic nie mówiła.
-Miałyście kiedyś taką sytuację, że zależało wam na jakiejś osobie, a ona was znienawidziła za byle co?
Nastolatki spojrzały na Danny'ego ze współczuciem, nadal jednak się nie odzywały. Następna była lekcja poezji. Wszyscy usnęli na ławkach kiedy nauczyciel czytał Szekspira, wszyscy prócz zdołowanego Danny'ego. Leżał na ławce udając że drzemie. Jedyną rzeczą, która obudziła klasę był dzwonek na przerwę obiadową. Wszyscy udali się do stołówki gdzie dostali Zapiekanki z tajemnym składnikiem. Nastolatki szybko przekonały się że ten składnik to zgniła sardynka. Niektórzy zaryzykowali i skończyli u pielęgniarki.
-Mam jakieś ciasio…chce ktoś?-zapytała się Renee grzebiąc w torbie z drugim śniadaniem.
-Ja!-rzekła Heather, wyciągając rękę w stronę pudełka ciastek.Danny mruknął pod nosem.
-Danny, rozchmurz się… ciasio na pocieszenie?-uśmiechnęła się blondynka, spoglądając na zdołowanego nastolatka.
-Nie, dzięki.
-Twoje ulubione… z czekoladą.
Danny spojrzał na ciastko.
-Wiem że chcesz, ale się rozchmurz.-powiedziała Renee patrząca chytrze na łakomego chłopaka.
-No dobra… ale daj ciacho.-Danny wziął ciasteczko i uśmiechnął się na chwilkę, lecz po chwili mina mu zrzedła kiedy obok stolika przeszła oburzona Sam.
-No nie.-rzekły chórem zawiedzione nastolatki.
Rozległ się dzwonek kończący przerwę. Wszyscy udali się pod inne klasy. Miały odbyć się pierwsze zajęcia dodatkowych lekcji. Heather wybrała kolejną plastykę, Reneesmee jako jedyna ze szkoły wybrała astronomię, a Danny dziwnym trafem dostał się na kulinarne.
Na plastyce, na początek trzeba było zdać znajomości stylów obrazów i ich wykonawców, brunetka zdała to na 6. U Reneesmee było podobne, parę gwiazdozbiorów, kometa czy meteoryt i planeta czy planetoida, a Danny musiał zrobić jakieś w miarę jadalne danie, omlet się udał.
Każdy po zajęcia udał się do domów, zwolnieni byli z ostatniego WF-u.
-Ale fart. Zaczynam lubić tego Ducha pudeł. Muszę mu podziękować za zaatakowanie naszego trenera.-rzekła szczęśliwa Rene.
-No pewnie… ja chyba podaruje mu pudełko czy coś w tym rodzaju.-dodała Heather.
-Chcecie dziękować duchowi?-spytał zaskoczony Danny.
-Sam się ciesz… miałeś mieć dziś zaliczenia.
-No fakt. Karton mu wystarczy.
Każdy rozdzielił się w swoją stronę.
Nazajutrz dziewczyny obudziły się z dziwnym wrażeniem, że dzisiejszy dzień nie jest jakimś zwyczajnym dniem. Normalnie poszły do szkoły, ale to, co zobaczyły po wejściu, było dla nich co najmniej zaskakujące. Pod sufitem wisiały girlandy z papierowych serduszek, mnóstwo osób trzymało kwiaty, na podłodze leżały nawet płatki róż...
-Oni chyba robią sobie ze mnie żarty. Jak patrzę na ten przesłodzony wystrój szkoły, to mi się robi niedobrze...-powiedziała Heather i odwróciła się.
-Chwila moment... czy dzisiaj są...-zaczęła Rene i wyjęła telefon i spojrzała na datę - 14 lutego.-Tak... to dzisiaj... Walentynki.
Popatrzyły na siebie i ruszyły do szafek. Po drodze natknęły się na Lancera w jasnoróżowej koszuli, Dasha, który znowu próbował do nich zarywać i Tackera próbującego wcisnąć każdej napotkanej dziewczynie kwiatka. Oparły się o szafki i rozejrzały.
-To były na szczęście już wszystkie denerwujące osoby w otoczeniu...
-Najgorsze za nami. Przeżyjemy.
Schowały część książek i odwróciły się, by iść pod salę. Za nimi stał Danny z dwoma różami w rękach i uśmiechał się do nich.
-Witajcie, moje Walentynki.-powiedział i podał im po kwiatku.
-Dzięki-powiedziały jednocześnie i przytuliły go.
-Nie ma za co... tylko mnie nie duście!
Puściły już trochę rozczochranego chłopaka i cała trójka poszła na lekcje. Reszta dnia minęła w miarę spokojnie, można było pośmiać się z niskiego chłopca z pierwszej klasy, przebranego za amorka i roznoszącego listy wrzucone do skrzynki, a potem z samych listów, które dostał praktycznie każdy. Po lekcjach Renee i Heather znalazły kolejne karteczki w swoich szafkach. Tresć na nich napisana była identyczna:"Spotkajmy się dzisiaj o siódmej w parku". Podpisu nie było.
-Idziemy?-spytała jedna.
-Możemy, co nam szkodzi? Jak zobaczymy Dasha to ewentualnie zwiejemy.-odrzekła druga i obie wyszły ze szkoły. Kilka godzin później spotkały się w parku i usiadły razem na ławce przed fontanną.
Dziesięć po siódmej, a nikt się jeszcze nie zjawił.
-No gdzie on jest? Sam chciał się z nami spotkać, a teraz jeszcze się spóźnia.-powiedziała Renee, patrząc na zegarek na telefonie.
-Kimkolwiek on jest, oberwie za to, że nas wystawił.-dodała zdenerwowana tym oczekiwaniem Heather. Po chwili zobaczyły kogoś idącego w ich stronę. Był to Ducho-Smyk. Podszedł do nich z uśmiechem.
-Czekacie na kogoś?-zapytał zaciekawiony. Dziewczyny na sam jego widok, mimowolnie się uśmiechały.
-Tak.-odpowiedziała mu brunetka.-Ktoś chciał się z nami dzisiaj spotkać, ale nie przyszedł. Niech ja się tylko dowiem, kto napisał te liściki...
-Skoro i tak nie macie nic do roboty, może przejdziemy się?-kontynuował rozmowę chłopak.
-Przejdziemy się?-zapytała z niedowierzaniem blondynka.-My dwie i ty?
-Tak.
Dziewczyny spojrzały na siebie i pisnęły.
-No jasne!-odpowiedziały chórem, wstały o stanęły po obu stronach Danny'ego. Spacerowali po parku, rozmawiając. Nagle chłopak zatrzymał się i podskoczył.
-Au! Co to było?-odwrócił się, ale za nimi nikogo nie było.
-Coś się stało?-spytały nastolatki.
-Poczułem coś dziwnego... nieważne. Może mi się zdawało. Chodźmy dalej.
Spacerowali tak jeszcze około pół godziny, po czym dziewczyny wróciły do siebie. Heather weszła do domu, nadal się szczerząc, ale przestała, gdy usiadła przy stole i spojrzała na coś dziwnego, co rzekomo miało być makaronem w sosie pomidorowym.
-Nie jestem głodna, zjadłam na mieście...-powiedziała, odsunęła talerz i pobiegła do pokoju, po drodze zgarniając kilka ciastek z blatu kuchennego. Wieczorem popisała jeszcze z Renee i obie poszły spać. Następnego dnia poszły do szkoły, nie spodziewając się już żadnych serduszek, kwiatków, listów i tym podobnych. Poszły pod salę od fizyki, pod nią spotkały Danny'ego.

-Witajcie, moje Walentynki.-powiedział, patrząc na nie cielęcymi oczkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz